Dwa tygodnie temu Architektura z KOLOREM, czyli wszystko co związane z barwami we wnętrzach. Dziś zupełne przeciwieństwo - biel i delikatne pastelowe dodatki. Po tym pięknym świecie oprowadzi nas Joanna z My little white Home! Zapraszamy!
Prywatnie jestem matką - Polką. Mieszkam w Warszawie z mężem i trójką dzieci w wieku 9, 6 i 3 lata. Pracuję również zawodowo na cały etat w organizacji pozarządowej. Na brak zajęć nie mogę zatem narzekać, a mimo to każdą wolną chwilę poświęcam na ulepszanie i dopieszczanie swojego niewielkiego 53 - metrowego M-4.
Odkąd
pamiętam, to jak mieszkam, było dla mnie zawsze bardzo ważne. Jeszcze w domu
rodzinnym razem z mamą przestawiałam meble, malowałam ściany, zmieniałam
wystrój okien. A teraz, od ponad 8 lat eksperymentuję w swoim M.
W 100%
sprawdza się powiedzenie, że 1 mieszkanie dla wroga, 2 dla przyjaciela, 3 dla
siebie. Ponieważ jest to 1 mieszkanie, które mogłam urządzić, stało się ono dla
mnie poligonem doświadczalnym.
Pierwszymi
kolorami w naszym M był żółty i pomarańczowy. Te kolor bardzo rozświetlały M, szczególnie że duże okna w salonie wychodzą na południowy
zachód. Z jasnymi, białymi i kremowymi dodatkami oraz z kroplą czerwieni te
kolory prezentowały się bardzo ładnie i energetycznie. Jednak po ok. 2 latach
zaczęły mnie męczyć.
I wtedy zaczęłam
przygodę z pastelami. Zaczęło się od jasnych ścian w salonie, potem przyszła
kolej na meble i ich przemalowywanie z drewnianych na białe.
Do jasnych
pastelowych wnętrz zaczęłam zbierać odpowiednie dodatki i meble – kute,
drewniane, bielone i przecierane, a także tkaniny – poduszki, zasłony w kwiaty,
paski, groszki, w kratkę, które ładnie harmonizują z pastelami. Tym sposobem
osiągnęłam klimat, który określiłabym jako skandynawsko - prowansalsko - shabby chic :).
Moje
mieszkanie nie jest idealne, cały czas
pracuję nad poprawieniem jego funkcjonalności, w końcu na małym metrażu musi
pomieścić się pięcioosobowa rodzina. Samo utrzymanie jako takiego ładu przy trójce
dzieci jest nie lada wyczynem. Generalnie
chodzi o to, żeby było jasno, czysto, wesoło i przytulnie.
Swoją pasję zmaterializowałam
w formie bloga, który prowadzę o 2,5 roku i na którym dzielę się swoimi
pomysłami z innymi pasjonatkami urządzania wnętrz. To też taka moja odskocznia
od trudów dnia codziennego, obowiązków zawodowych i domowych. Miejsce, gdzie mogę
spotkać kobiety, z którymi rozumiemy się „w pół słowa”.
Miałam również okazję być
bohaterką dwóch sesji wnętrzarskich do „Mojego Mieszkania”.
Sam blog, tak jak napisałam, jest wynikiem mojej pasji. Pomimo tego, że
wymaga wiele czasu (obmyślanie tematów i pisanie postów, robienie zdjęć), to
nie jest to dla mnie ciężarem czy dodatkowym obowiązkiem, bo przychodzi mi to
naturalnie. Często znajomi pytają mnie, skąd biorę pomysły na posty. Ja
odpowiadam, że z życia:) I taka jest prawda. Jeśli coś jest naszą pasją,
zwracamy na to szczególną uwagę w życiu, potrafimy dostrzec więcej i
podzielić się z tym z łatwością.
Przed założeniem swojego bloga, śledziłam inne strony. Namiętnie oglądałam
pokazywane tam zdjęcia, szczególnie na blogach skandynawskich i niemieckich. To
było moje pierwsze zetknięcie z tym tematem i na pewno wielka inspiracja.
Fajnie było oglądać, jak pięknie mieszkają inni, ale też nauczyć się
pokazywania tego piękna, poprzez detale, szczegóły, ładne, dobrze wykadrowane
zdjęcia. Uważam, że na blogu wnętrzarskim są one kluczowe.
Ważna jest ostrość, światło, kadr. Często spotykam blogi, gdzie pokazywane
wnętrza są ładne, inspirujące, ale jakość zdjęć zniechęca do dalszego
oglądania. Ja sama jestem amatorem w fotografii. Metodą prób i błędów doszłam do tego,
jak robić w miarę ładne zdjęcia.
Bloga prowadzę przede wszystkim w celu dzielenia się z innymi moją pasją. Jest to też swoisty
dziennik dokumentujący zmiany w moim M - fajnie jest poczytać i pooglądać posty
sprzed dwóch lat. I przede wszystkim to możliwość poznania wielu przemiłych
ludzi, równie zakręconych na punkcie wnętrz :).
I jak Wam się to podoba? Też lubicie takie wykorzystanie delikatnych barw, jako dopełnienie bieli? Taki zestaw zawsze na My little white Home!
Prześlicznie! Uwielbiam My Little White Home! :)))
OdpowiedzUsuńuwielbiam ten blog, mieszkanie zwiewne, delikatne, jasne!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Pastelowe kubeczki i miseczki - zakochałam się w nich!
OdpowiedzUsuńI wciąż zachwyca mnie rozwiązanie na balkonie :) Świetne!
Pozdrawiam serdecznie,
www.WnetrzaZewnetrza.pl
piękne kolory,piękne meble, grunt to właśnie odnowa tych starych mebli i kompozycja starszego stylu z nowoczesnym :) bajkowo
OdpowiedzUsuńPrzytulnie :) Zastanawia mnie ten niezwykły ład i to na niecałych 60 m...;)ja mam trochę większy metraż, też troje dzieci i maaaasę pamiątek rodzinnych, które zajmują każdy kącik. ;) Trafiłam na Pani blog szukając inspiracji do zabudowy przedpokoju. Mój mały przedpokój jest wąski i kombinuję na różne strony jak najlepiej go zabudować. Może ma Pani jakieś własne doświadczenia, pomysły, chętnie bym się z nimi zapoznała... Byłabym wdzięczna za kontakt, pozdrawiam! Maria deuar@gazeta.pl
OdpowiedzUsuń