Na Blogach Wnętrzarskich zrzeszamy Polaków, ale nie koniecznie mieszkających w Polsce. Relację z nieodległego Bornholmu przesłała mi Kasia. Przyznajcie się, znacie już My Full House? Jeśli nie, to poniższy tekst jest waszą lekturą obowiązkową!
* * *
Mam na imię Kasia, jestem
lekarzem weterynarii. Od dziewięciu lat mieszkam i pracuję na niewielkiej
duńskiej wyspie Bornholm. Tu założyłam rodzinę - mam męża i trójkę
"niepolskich", jednak biegle władających moim ojczystym językiem
dzieci. To właśnie ze względu na oddalenie od rodzinnego domu i bardzo
"dynamiczną codzienność", niespełna dwa lata temu zaczęłam pisać blog
My Full House. Chciałam żeby najbliżsi mi sercem, ale odlegli ze względu na
miejsce zamieszkania ludzie, mogli wiedzieć (i widzieć) co u nas słychać, jak
się mają maluchy, a także co robię w wolnym czasie.
Ponieważ
nie mam za dużo do czynienia z materią nieożywioną, początki blogowania były
dość mozolne. Jednak jeśli można się szybko nauczyć duńskiego, zawiłości Bloggera
nie powinny stanowić zbyt wielkiego wyzwania, prawda?
Powoli mój blog zaczął się zmieniać i "dorośleć", a ja ze
względu na nowych czytelników zaczęłam pisać go w dwóch językach.
W
niedalekiej przyszłości planuję na blogu kolejne, dość duże zmiany, ale
szczegóły poznacie później :).
Z
czasem moje wpisy przestały krążyć wyłącznie wokół dzieci i stołu (choć wciąż
wiele w nim przepisów), a zaczęły skupiać się też na bliskim otoczeniu - naszym
domu, który wreszcie, powoli, zaczyna dawać mi przyjemność przebywania w nim i
poczucie, że jest właśnie mój (co
nie znaczy, że choć na chwilę przystaję w moich poszukiwaniach formy i stylu).
Ze
względu na miejsce zamieszkania, inspirację znajduję głownie w
"stylu skandynawskim" - lekkim, czasem surowym, ale bliskim
człowiekowi i podkreślającym jego związek z naturą. Polskiej duszy jednak nie
oszukam, więc w moim domu oprócz widocznych skandynawskich inspiracji - bieli,
czerni i drewna, jest tez wiele koloru, co najbardziej widać w pokojach dzieci.
Półtora
roku temu całkowicie odmieniliśmy nasze wnętrza malując większość podłóg na
biało. Dom zmienił się wtedy nie do poznania, choć przyznam szczerze, że to był
jedynie początek rewolucji i mimo, że od tamtej pory zmieniło się prawie
wszystko - cały czas wymyślam kolejne przeróbki. Bo oprócz pełnego domu mam też
głowę
ciągle pełną pomysłów!
Zapraszam
Was do siebie. Będzie mi niezmiernie miło Was gościć.
Pozdrawiam Kasiu :)
OdpowiedzUsuńJa rownież! :-)
UsuńPiękny salon!
UsuńA jakże, jestem stałym gościem u Kasi :-)
OdpowiedzUsuńFajnie, że jej bloga przedstawiacie :-) Zasłużyła!
Dziękuję Marieanne :-)
UsuńRewelacyjny salon!
OdpowiedzUsuńDodałam My Full House do mojego Bloglovin'.
Bardzo mi miło :)
UsuńPozdrawiam!
Ja też jestem stałym gościem tego bloga. Salon piękny :)
OdpowiedzUsuńNiedawno odkryty blog! Zagladam gdy tylko moge:)
OdpowiedzUsuńAda, Ma Vie - naprawdę bardzo mi miło. Pozdrawiam Was serdecznie :)
OdpowiedzUsuńKasia
Czasem zostawiam u Kasi komentarz, ale przeważnie cichutko przemykam po Jej pięknym mieszkaniu. Bardzo mi się tam podoba. I rodzinka też sympatyczna.
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam :)
UsuńKasia
Bardzo lubię i kiedy tylko mogę, zaglądam do Kasi i jej dzieciaków.
OdpowiedzUsuńSzczerze zazdroszczę salonu ... i tych błękitnych oczu;)
Zaglądaj jak najczęściej!
UsuńMiłego weekendu
:-)
Spoko blog, dodane do obserwowanych :)
OdpowiedzUsuńJa też jestem pod wrażeniem ;)
OdpowiedzUsuńMiło mi Aniu, zapraszam w odwiedziny jak najczęściej :)
Usuń:))) Buźka dla Kasi:) pewnie teraz opalonej i szczęśliwej w turkusowym bikini:))))
OdpowiedzUsuńZ tym bikini średnio, ale nie narzekam :)
UsuńPozdrawiam Cię Agnieszko!